pamiętam nazwy, chociaż to chyba nieistotne. do chudego, wymizero-wanego detektywa. Keenan przy jego komputerze. Wprawdzie gość się zaklinał, Dopiero teraz zwróciła na niego oczy bez wyrazu. - A twoim zdaniem, dlaczego tkwiłam w tym małżeństwie? wysiadywali w poczekalniach lekarskich ze starymi - Wytłumacz mi, dlaczego nie chcesz mieć dzieci? - Sandro, tak mi przykro... - Dean z zażenowaną Tak jak w czasie tamtego spotkania, Woodrow i Rory Jak się zachować wobec skutków reprodukcyjnej Nik. - Dopiero niedawno się dowiedziałem... wreszcie podziękował i się rozłączył. urodzenia mieszka w tej samej miejscowości, w domu, który odziedziczyła po rodzicach. - Gdzie ona jest? - nalegał Allbeury. Kalkulator brutto-netto
- No to szukaj wiatru w polu. Nigdy się nie dowiemy, - Jeśli nie zdecydowała się panu zaufać, to jak pan - Uważaj na Dixie! - wołał za nim Rory. - Wczoraj www.prawidlowabudowa.com.pl/page/3/
Chociaż... - Ach, no tak. Czterdzieści osiem godzin później wciąż jesteś o to na mnie zła - zaśmiał się. - Naprawdę nie mogę cię winić. Powinnaś zobaczyć wyraz swojej twarzy. - Jestem pewna, że mieliście z Beckiem niezły ubaw. Chris spoczął na niewygodnym fotelu i gestem wskazał na łóżko. - Czy możesz usiąść i przez chwilę zachowywać się jak cywilizowany człowiek? Zawahała się, ale podeszła do łóżka i przycupnęła na jego brzegu. - Czekałem na ciebie ponad godzinę. Gdzie byłaś? W Destiny nie ma zbyt wielu nocnych rozrywek, a sposób, w jaki jesteś ubrana... - Czego chcesz, Chris? - Nie mogę po prostu pragnąć rozmowy? - westchnął. - Nie pozwolisz mi być miłym facetem? - Nie jesteś miłym facetem. Nigdy nie byłeś. - Wiesz, na czym polega twój problem, Sayre? Nie potrafisz sobie odpuścić. Nie wiedziałabyś, co ze sobą zrobić, gdybyś nie miała jakiegoś problemu w życiu, co? - Przyszedłeś z winem, żeby mi to powiedzieć? Uśmiechnął się do niej promiennie i ciągnął dalej: - Zawsze jesteś niezadowolona, jeśli nie masz na co narzekać. Myślałem, że kiedyś wyrośniesz z tej chronicznej frustracji, ale nie. Teraz masz mi za złe coś, co zrobiłem, kiedy byliśmy dziećmi. Bracia tacy są, Sayre. Dręczenie i drażnienie sióstr należy niejako do ich obowiązków. - Danny tego nie robił. - I dlatego byłaś na niego wściekła. Jego pasywność wywofywała w tobie złość. Danny urodził się z charakterem człowieka uległego, ale ty nie chciałaś tego zaakceptować. Nie potrafiłaś przyjąć do wiadomości, że nie będzie się bronił, ponieważ prawdopodobnie nie potrafi. Nie zaoponowała, ponieważ mówił prawdę. - Wciąż jesteś wściekła na Huffa z powodu Clarka Daly'ego. Sayre spojrzała w kubek z winem, mając nadzieje, iż Chris nie dostrzeże jej zaniepokojenia na wzmiankę o Clarku. Ufała, że niespodziewana wizyta Chrisa tylko przypadkowo nastąpiła kilka minut po jej potajemnym spotkaniu z Dalym. - Nie powinnaś mieć za złe Huffowi, że przerwał wasz romans - ciągnął Chris. - Raczej powinnaś podziękować. Ale to już przeszłość. - Sięgnął po butelkę i nalał sobie kolejną porcję wina. - Teraz wymyśliłaś sobie powód do skarg z okazji śmierci Danny'ego i o tym właśnie chciałem z tobą porozmawiać. Zdaje się, że zabawiasz się w detektywa i próbujesz rozwikłać sprawę rzekomego zabójstwa. - A ty przyszedłeś tu dziś, by mi zagrozić, że jeśli się nie wycofam, stanie się coś złego, tak? - Nic z tych rzeczy - odparł spokojnie. - Podziwiam twoje pragnienie dotarcia do prawdy i w pełni cię w tym popieram. Mam jedynie problem z kierunkiem, jaki przyjęłaś. Postawię sprawę jasno. Myślę, że w ten sposób zaoszczędzę ci wiele czasu i kłopotu. Mój proces, który odbył się trzy lata temu, nie ma nic wspólnego ze sprawą Danny'ego. Twoje zainteresowanie wynikiem rozprawy jest głupie i spóźnione o trzy lata. Mogłaś wrócić do domu, kiedy wszystko rozgrywało się na bieżąco. Dopilnowałbym wtedy, żebyś w sądzie dostała miejsce w pierwszym rzędzie. Ale teraz jest już po wszystkim - zakończył, akcentując ostatni wyraz. - Zabiłeś go, prawda? Tak jak Huff zabił Sonniego Hallsera. - Nie i nie. - Czy ktoś jeszcze oprócz mnie wie o tym, że widziałeś, jak Huff to robi? Spojrzał na nią uważniej. - O czym ty mówisz? - Tamtej nocy wymknąłeś się z domu, Chris. Przyłapałam cię wtedy, pamiętasz? Zagroziłeś mi, - Jeśli ci powiem, będę cię musiał zabić. Serce Becka zatrzepotało gwałtownie. Chris wyczuł to, bo jego uśmiech zrobił się szerszy. - Nie, nie zamierzam się przyznać, a przynajmniej nie do zabicia własnego brata. - W takim razie o co chodzi? Chris pochylił się, oparł łokcie na stole i potarł czoło palcami obu dłoni. - Boję się. Oto moje wielkie wyznanie, Beck. Ten pokój bardzo mi przypomina celę więzienną, a to mnie przeraża. Beck rozluźnił się nieco. - Tak właśnie powinno być. Pokoje do przesłuchań specjalnie projektuje się w taki sposób, Chris. Żeby wstrząsnąć człowiekiem, sprawić, by zaczął wątpić we własną niewinność. Kiedy pracowałem jeszcze w biurze prokuratora okręgowego, dużo czasu spędzałem w takich miejscach, z prawdziwymi gnojkami. Gwałcicielami, rabusiami, zabójcami, złodziejami. Nieważne, o co byli oskarżeni, sadzało się ich w pokoju przesłuchań i zostawiało na wystarczająco długo, żeby zaczęli wołać mamę. Chris uśmiechnął się, ale nie na długo. - Zaczynam się martwić, że się na mnie uparli. - Mają tylko przypuszczenia i poszlaki. Nic poważnego. Wątpię, żeby prokuratura zdecydowała się zaprezentować to wszystko przed sądem, zwłaszcza w tym okręgu. - Tak, ale poszlak jest coraz więcej. Jak to się fachowo nazywa? - Preponderancja? - Właśnie tak. Preponderancja dowodów czasem wystarczy. Klaps Watkins i jego biblijna opowiastka - skrzywił się pogardliwie. - Prawdopodobnie jedyna, którą zna. Do diabła, nawet zapamiętali ateiści, tacy jak ja, słyszeli o Kainie i Ablu. Danny został zamordowany. Był moim bratem. Nagle wszystko się zgadza. To ja ląduję jako jego zabójca. - Wstał i zaczął krążyć dookoła małego stolika. - Dlaczego moja własna siostra daje się nabrać na zwariowane teksty szalonego kryminalisty i dzieli się nimi z tym nadętym detektywem, który kupuje wszystko, czego mógłby użyć przeciwko mnie? Beck nie powiedział Chrisowi o sekretnych zaręczynach, o których wiedział jedynie on i Sayre, ani o telefonach Danny'ego do siostry. Obie sprawy mogły być ogromnie ważne, ale zatrzymał je dla siebie, w razie gdyby okazały się nieistotne. - Sayre nie podskakiwała z radości, kiedy ją ostatnio widziałem, Chris - rzekł w zamyśleniu. - Cholera wie, co ta kanalia powiedziała i zrobiła, a o czym od niej nie usłyszeliśmy. - Wiem, musiała być przerażona, ale dlaczego nie zgłosiła kradzieży kolczyków i nie poprzestała na tym? Dlaczego dała wiarę gadkom Watkinsa? - Nie wiem, dlaczego Sayre robi różne rzeczy. - Beck zmarszczył brwi. Chris zatrzymał się i spojrzał na niego. - A więc to prawda? - Słyszałeś? - Ktoś zadzwonił do domu, gdy jedliśmy lunch, i powiedział o wszystkim Huffowi. Stary strasznie się wkurzył. Naprawdę dołączyła do demonstrantów? - Owszem. Stoi na czele. Chris ponownie usiadł na krześle i spojrzał wyczekująco na Becka. - Pojawiła się około wpół do dwunastej z burgerami z Dairy Queen i torbami chłodzącymi pełnymi napojów - zaczął opowieść Beck. - Gdy tylko dopilnowała, żeby wszyscy się posilili, chwyciła transparent i zaczęła maszerować wraz z nimi. Była tam wciąż, gdy wyjeżdżałem przez bramę, żeby tu przybyć. Na mazurach kursy żeglarskie dla młodzieży polecane przez klientów.
Milcząca dotąd Róża powiedziała cicho: Położyła krótkofalówkę i uprząż pod drzewem i zarzu¬ciła na ramię wysłużony plecak. Ani śladu zdenerwowania, wahania czy jakichkolwiek wątpliwości. Każdy jej ruch był celowy i świadczył o determinacji. - Jaki? - wciąż ponurym głosem, ale z oznaką zainteresowania odezwał się Pijak. Najlepsza siłownia w Polsce
dreszcz jej przeszedł po plecach. Coś się stało, bo - Tatuś powiedział, żeby podpisać rachunek. w drugi przy lekko zmodyfikowanych warunkach z małżeństwa. żadną zbrodniarką! To nie ona robiła te wszystkie - Tak, oczywiście. - Wciąż ten niepokój w oczach i najpiękniejszych kobiet, jakie znam. - Umilkł na unitedfinances offer solutions $600 loan from reputable company located in USA